poniedziałek, 29 lutego 2016

Przespałam wczoraj cały dzień...SKS po prostu,starsze panie do klubu studecnckiego pognały a trza było na dancig do Ciechocinka :)
Koncert był cudny. W części gdy grali Sztywni ofkors,a oni po supporcie zaczynali. Nam sie udało zająć miejsca w pierwszej loży od sceny,dzięki naszej kierowczyni Gosi,w cywilu pani dyrektor szkoły podst.,z wyglądu damy która ofkors przybyła na koncert w mini i na szpilach. Weszła ponoć do tejże loży i pańskim gestem skineła na siedzących "won,ja tu 4 miesjca potrzebuję" Hehe. No i miałyśmy 4 miejsca.Ja w tymże czasie w kolejce po drinki stałam.
No ale koncert na siedziąco odpada,Gosia w swoich szpilach została w loży i pilnowała naszych miejsc i torebek a my poszłyśmy w tłum. Prawie że pod barierki się wryłysmy. Na mnie napierał z prawej strony jakiś wyrośniety misiek ale walczyłam twardo,nie dałam się zepchnąć. No szał był. Leszek w świetnej formie jest,schudł,głos ma jak dzwon,stres już ma mniejszy,widać że obył się na nowo ze sceną. Zaśpiewał wszystkie nasze ukochane przeboje więc daryśmy się nieprzytomnie,jeszcze mam chrypę. A na bis wyszedł i słysząc chyba nasze krzyki "Łoże,łoże" zaśpiewał "Łoże w kolorze czerwonym" mówiąc że ta piosenka jest fenomenem bo żadne radio jej nigdy nie zagrało a wszyscy ją znają i kochają. I że mamy przytulić teraz bliską osobę. Więc we trzy szczeliłyśmy grupowego misia i poszło...To było łoże w kolorze czerwonym a to był mój kolor ulubiony! I w tym momencie jego wzrok na nas spoczął i błysnęło mu oko,poznał nas i nawet się uśmiechnął. Więc grupowo szczytowałyśmy pod tą sceną ;)))
Nastąpiła przerwa a my spoczęłyśmy w naszej loży. Słuchajcie,z basenu suchsza wychodziłam. Kapało z nas po prostu,wentylacja z przodu w ogóle nie działała,do tego lampy i emocje,no masakra. Ja na szczęście pod sceną szalałam w bluzeczce z krótkim rękawem a miałam jeszcze taką z długim więc dokonałam striptizu w tejże loży i się przepakowałam w suchą odzież. Gosia litosciwie mnie chustą zasłoniła więc panowie byli żywo zainetersowani co pod tą chustą robimy. "całujemy się" odparłyśmy Emotikon wink
Potem były Róże Europy i...qrcze,kiedyś w zamierzchłej przeszłości kochałam się w Piotrku. Teraz zabił we mnie resztki sentymentu. Ta czapeczka z daszkiem,te łancuchy,ta stylizacja na nastolatka... Nieeee. To nie to. Niby dowcipnie opowiadał że został nazwany vinylem ale... No nie. Wolę Leszka. No i największy dramat bo nie zagrali "Listu do Gertrudy Burgund" mimo że publiczność się głośno domagała. Czyli nie tylko ja pamiętam takie suchary. Postawili na ostrą muzykę,nie na smęty.
A potem już pojechałyśmy do domu bo dwie laski nam odlatywały,w sensie zmęczenia,Magda przeziębiona,Asia zmęczona i do Kobranocki niestety nie doczekałyśmy. Trochę szkoda ale cóż zrobić.
Dziś już proza życia,błeeee

sobota, 21 czerwca 2014

16.12.2012


7.01.2013


7.02.2013


piątek, 20 czerwca 2014

1.03.2013

8.03.2013